Historia krakowskich kotów

Tysiące miłośników kotów mieszka w królewskiej stolicy Polski, a także w innych miejscowościach kraju. Fani tych futrzastych awanturników nie tylko trzymają ich w swoich domach i mieszkaniach, ale także otwierają tematyczne kocie kawiarnie, przyjmują ich do pracy jako pracowników muzeów, tworzą ciekawe street artowe graffiti na ich cześć, a także uważają ich za obcy gatunek inwazyjny. Więcej na ten temat przeczytasz w materiale na krakow-name.eu.

Oddane przyjaciele

Na początek trochę statystyk. W 2017 roku wśród Polaków przeprowadzono ankietę socjologiczną na temat miłości do naszych młodszych braci. Wynik pokazał, że prawie co drugi mieszkaniec państwa ma zwierzaka – kota lub psa. Ankietowani respondenci wyjaśniali swoją miłość do futrzastych i mruczących awanturników z kilku powodów. Zwierzęta nigdy się nie nudzą i są niewyczerpanym źródłem energii. Wiedzą, jak oddać swoją uwagę i ciepło, gdy ktoś tak bardzo tego potrzebuje, a także dzielą się dobrym nastrojem, gdy ktoś nie ma humoru.

Dlatego niektórzy krakowianie są tak przywiązani do tych zwierząt, że zorganizowali sobie ich stałą obecność nie tylko w domu, ale także w pracy. Jednym z przykładów takich miejsc jest kocia kawiarnia „Kociarnia” w stolicy polskich królów. Na pierwszy rzut oka to zwyczajny, niczym nie wyróżniający się lokal, w którym można wypić filiżankę aromatycznej kawy lub zjeść pyszny lunch. Jednak cały proces odbywa się w obecności kilku kotek i kotów, które mogą ocierać się o nogę gościa, posiedzieć na jego kolanach lub kręcić się między stolikami.

Koci motyw instytucji nie ogranicza się do tego. W kawiarni regularnie odbywają się ciekawe i pouczające wykłady na temat historii tych zwierząt, organizowane są bezpłatne przyjęcia z lekarzami weterynarii. Dla wyjątkowych fanów kociaków w menu dostępne są koktajle „Kocie smuty” czy aromatyczna herbata „Koci Zen”, a także istnieje możliwość zrobienia sobie zdjęć ze wszystkimi mieszkańcami kawiarni.

Ochroniarze, bohaterowie street-artu i szkodniki

Pracownicy Muzeum Historii Krakowa nie wyobrażają sobie swojej pracy bez czworonożnych przyjaciół. Dawno temu jeden z ochroniarzy placówki przygarnął na ulicy bezpańskiego kota, który zaczął z nim mieszkać w  małym pokoiku w pracy. Z czasem polubili go wszyscy odwiedzający muzeum, gdyż jego charakter i wychowanie wskazywały na stosowność miejsca, w którym mieszkał. Kota żartobliwie nazwano strażnikiem panoptikonu, który spokojnie i majestatycznie przechadzał się po salach od eksponatu do eksponatu, jakby pilnował porządku w muzeum. Kiedy kot zmarł, po jakimś czasie w to miejsce przybył mały kotek. Pracownicy są pewni, że stało się tak z pewnego powodu – to ich były ochroniarz odrodził się, aby powrócić do swojego ulubionego i zwykłego miejsca zamieszkania.

Miłość do kotów można spotkać nie tylko w kawiarniach i muzeach, ale także na ulicach. Na przykład graffiti z trzema czarnymi kotami znajduje się na jednej ze ścian Kazimierza w historycznym centrum Krakowa. Autor tej pracy pozostaje nieznany, ale oryginalny rysunek z uroczą trójcą czarnych kotów z pewnością przyciąga uwagę każdego, kto przejeżdża obok tego miejsca.

Jedynie profesorowie Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk wcale nie uważają kotów za słodkie. Na podstawie wyników swoich badań naukowcy doszli do wniosku, że przedstawiciele rodziny kotowatych to „inwazyjny gatunek obcy”, który może stanowić poważne zagrożenie dla ptaków i ssaków, ponieważ koty mogą polować na nie i zabijać je.

Oczywiście nie ma mowy o kontroli populacji, nie mówiąc już o eksterminacji kotów. Mimo to przedstawiciele Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk zalecili właścicielom kotów ograniczenie przebywania swoich ulubieńców na świeżym powietrzu w okresie lęgowym ptaków bez odpowiedniego nadzoru.

Get in Touch

.,.,.,. Copyright © Partial use of materials is allowed in the presence of a hyperlink to us.